poniedziałek, 29 października 2012

dyniowe mufffiny

.."Dzień X eksperymentów dyniowych. Dyniowe muffiny z cynamonem, chilli i chrupiącą, cukrową posypką. M. zrozpaczony pojawieniem się w domu kolejnej dyni i słodkościami na ostro"....

Tak na serio. Muffinki puchate i wilgotne, z lekko pikantną nutą. Dobre, ale nic zwalającego z nóg (jak to muffiny) inspirowane tym przepisem.

dyniowe muffiny
gdzie jutro pojedziemy ?
ok 300g dyni startej na tarce o grubych oczkach
150 g brązowego cukru
150g mąki
1,5 łyżki cynamonu
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
1 ostra papryczka (u mnie suszona i zmielona)
1/2 szklanki soku pomarańczowego
1/2 szklanki oleju
1 jajko
+ 2-3 łyżki brązowego cukru na posypkę

Suche składniki wymieszać w jednej misce, mokre w drugiej, na koniec wmieszać startą dynię. Nałożyć ciasto do foremek, posypać wierzch cukrem i wstawić do piekarnika nagrzanego do 175*C na ok. pół godziny.

Swoją drogą jedna z firm zajmujących się reklamą miała całkiem fajny pomysł - obrazek na którym ukryte jest 75 stacji Londyńskiego metra. Ja znalazłam 60, a Wy ?
tu dla ułatwienia mapka metra

słówko dnia: surly- niemiły, gburowaty

sobota, 27 października 2012

mini pumpkin pie


Po próbie wykonania frytek z dyni  (były... znośne) poddałam się. M. w ogóle uważa moje eksperymenty z dynią za kretyńskie i twierdzi, że dynia jest teraz hipsterska. Może i ma rację. W każdym razie nie poddałam się jeszcze tak całkiem i zamierzam w najbliższym czasie dorzucić dynię do curry, albo do zupy, ale grać pierwszych skrzypiec już raczej nie będzie. Na razie zaś eksperymentuję z dynią na słodko. Wcześniej były bułeczki, dzisiaj tartaletki - mini pumpkin pie's (i nawet M. się zgodził, że smaczne) inspirowane przepisem Liski

mini pumpkin pie's
dowolne kruche ciasto (np. to lub to), ja zrobiłam swoje "na oko"
3-4 kopiaste łyżki pure z dyni (dynię pokroić piec ok godzinę w temp. 180*C, obrać, zmiksować/przetrzeć przez sito)
1 jajko
2 łyżki mąki kukurydzianej lub ziemniaczanej
3 łyżki brązowego cukru
1/2 łyżeczki cynamonu

Wylepić foremki ciastem, podpiec na złoty kolor. Składniki na nadzienie wymieszać/zmiksować wlać do podpieczonego ciasta piec jeszcze około 10 minut (temp. 180*C)



słówko dnia : pinafore- fartuszek

wtorek, 23 października 2012

dynia w muzeum ?

Post planowany był na wczoraj wieczorem, ale nie wyszło, bo się zaczytałam. Wychynęłam z odmętów książki przed chwilą i śpieszę nadrobić zaległości. W czwartek byłam w londyńskim Muzeum Historii Naturalnej. W pierwszej chwili doszłam do wniosku, że pies drapał wszystkie eksponaty w muzeum. Sam budynek jest bajeczny. Z zewnątrz wygląda jak bajkowy pałac od wewnątrz zapiera dech w piersiach. Swobodnie można by było w nim kręcić Harrego Pottera i udawać, że to Hogwart.







 Kiedy już trochę ochłonęłam, zrobiłam kilka zdjęć i udało mi się domknąć usta ruszyłam na wycieczkę, tym razem już zwracając uwagę na eksponaty (choć ewolucję człowieka nadal pominęłam - wiem na ten temat i tak więcej niż bym chciała) i doszłam do sali z minerałami i kamieniami szlachetnymi. Faaajne zbiory. Pobawiłam się w rozsądną srokę, która tylko patrzy na błyskotki, ale ich nie zabiera.
plaster marmuru - malowała natura :D
kamień pochodzenia organicznego - wapień

opale

największy znaleziony kryształ złota i w dodatku jak dla mnie ma ewidentny kształt rzeźby

turkusy, chyba

turmaliny

topazy i rubiny



piryt


Podobała mi się też część "darwinistyczna"-pomarańczowa muzeum z wielkim "kokonem" (znacznie brzydsza część pod względem architektonicznym - zbyt nowoczesna jak dla mnie) tłumacząca jak się archiwizuje i łapie zbiory, jak się rozpoznaje gatunki, jak organizuje wyprawy... Tu nie było dla mnie zbyt wielu nowości- to wszystko już wiedziałam, ale podobała mi się interaktywność wystawy, podobały mi się zielniki i kolorowe owady na długich szpilkach. A dla kogoś kto nie musiał się uczyć entomologii, nie oznaczał roślin z kluczem i nie robił zielników na botanikę... myślę że byłoby to fascynujące.





konik polny i motyl en face
 Kawałek dalej w pomarańczowej części muzeum (kolor oznacza jaka to część zbiorów) weszłam do kuchni szalonego naukowca. Przerażającej i fascynującej. Pełnej roślin i zwierząt w słoikach wypełnionych alkoholem lub formaliną.



Na dinozaury czasu nie starczyło, ale rzuciłam okiem i wyglądały imponująco. Wrócę z M. je pooglądać. W końcu każdy mały chłopiec interesował się kiedyś dinżarłami. Może mi jakąś bajkę opowie ?


Anyway it would be a hell of Halloween party at there! Można by zabrać podwójnie dyniowe drożdżówki, puścić muzykę i nie martwić się dekoracjami.

podwójnie dyniowe drożdżówki
(przepis na ciasto stąd)
ok. 1/2 kg dyni (ważonej przed upieczeniem) upieczonej
300 g mąki
50+50 g brązowego cukru (do ciasta i do nadzienia)
45g masła
1 łyżeczka drożdży instant
niecała 1/2 szklanki mleka kokosowego
1/2 łyżeczki gram marsala
1/4 łyżeczki gałki muszkatołowej
1/2 łyżeczki cynamonu
łyżeczka skrobi (maki) ziemniaczanej lub kukurydzianej

Upieczoną dynię zmiksować lub przetrzeć przez sito (można przetrzeć tylko trochę do ciasta, a resztę przecierać jak ciasto będzie wyrastało). 2-3 łyżki wymieszać z rozpuszczonym tłuszczem i mlekiem, w drugim naczyniu wymieszać suche składniki (50 g cukru, mąkę, drożdże), dodawać powoli mokre, zagnieść elastyczne ciasto, odstawić na godzinę do wyrastania. Resztę dyni wymieszać  z cukrem, skrobią i przyprawami. Wyrośnięte ciasto zagnieść podzielić na w miarę równe kulki (9-10). Z każdej kulki zrobić placuszek, umieszczać 2 łyżeczki  przecieru z dyni i zlepiać jak pieroga. Porolować chwilę (żeby lepiej się skleiło i znów było w miarę kulką) układać na blaszce do pieczenia sklejeniem do dołu. Zostawić do wyrośnięcia (ok. 30 minut) pod przykryciem. Piec w 180°C około 20 minut.

Po ostygnięciu można namalować roztopioną czekoladą czaszkę na wierzchu drożdżówek czyniąc z nich Halloweenowe danie (choć nie jest to konieczne- po prostu moje drożdżówki w założeniu miały mieć kształt czaszek, ale ciasto było zbyt rzadkie na manipulowanie nim w ten sposób)
 

słówko dnia : indignant-oburzony

poniedziałek, 22 października 2012

4

Stół ma cztery rogi, cztery nogi i cztery odsłony. Od piątku (czyli już czwarty dzień) jest paskudnie. Weekend spędziłam zawinięta w kołdrę czytając książki, wyściubiając nos z domu tylko, kiedy było to absolutnie niezbędne.


  Na kilka razy wracaliśmy z M. do rozmowy na temat tego czy sztuka powinna ranić. M. uwielbia takie dysputy, podobnie jak, wraz ze swoim ulubionym (martwym już) poetą, uwielbiają sypać sól do otwartej rany. Chyba nigdy tego nie pojmę. Co dobrego jest w nurzaniu swojej duszy we wszystkich brudach tego świata ? A jednak cenię jeśli dzieło wywołuje niepokój. Zbyt spokojni osiadamy na laurach, przestajemy marzyć i dążyć, zbyt zranieni nie mamy ochoty dążyć i marzyć, w ludziach widzimy tyko wady i ułomności.
Dlatego "Przeczucie - cztery pory niepokoju" jednego z naszych wspólnych z M. ulubionych poetów-wykonawców - Jacka Kaczmarskiego



Bułeczki kukurydziano-ziemniaczane 
(przepis Liski podzielony przez 2)
50 g mąki kukurydzianej
150 g mąki pszennej
50 g ugotowanych ziemniaków, utłuczonych
1/2 łyżeczki drożdży instant +1 łyżeczka cukru
3/4 łyżeczki soli (ja następnym razem zmniejszę ilość)
125 ml wody
1/2 łyżki masła
1 łyżeczka oliwy

Wszystkie składniki przesiać/wsypać wlać do miski. Zagnieść ciasto - powinno być miękkie, elastyczne i nie kleić się do rąk. Przełożyć do miski, przykryć folią i odstawić do wyrastania na 1 h. Z wyrośniętego ciasta, dłońmi posmarowanymi oliwą formować bułeczki (powinny wyjść ok. 4 średniej wielkości bułki). Układać je na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Odstawić do wyrastania na 30-40 minut. Posypać kaszką kukurydzianą lub mąką. Piekarnik nagrzać do 210 st C. Wstawić bułeczki. Piec 12 minut. Następnie nastawić termoobieg (180 st C) i rumienić bułeczki kolejne kilka minut (może się okazać, że już podczas pieczenia w temp. 210 st, bułeczki są zrumienione, wówczas można zrezygnować z ich dopiekania). Upieczone bułeczki delikatnie spryskać wodą i odstawić do ostygnięcia.


A wieczorem będzie o tym co robiłam w czwartek :)
 słówko dnia: to know one's (your) onions - znać się na czymś

środa, 17 października 2012

Przeglądając światowe zasoby (czyt. internet) zachwyciła mnie ta doniczka (tylko czemu taka *** droga?! - trzeba chyba na ceramikę znowu zacząć chodzić).
a taka, choć może nie  jest zachwycająca, ale pomysłem wydaje się być zacnym, tak za 1/4 swojej ceny.


A przy okazji w tym samym sklepie oferują jeszcze "oczyszczalnię powietrza", której integralną, aktywną częścią jest roślinka doniczkowa.Widziałam już taki patent, ale nadal nie bardzo rozumiem czemu nie lepiej, za mniejsze pieniądze korzystać z samej części aktywnej ?
No chyba, że ktoś ma nowocześnie zaprojektowane wnętrze i takie "normalne" rośliny to do niego nie pasują - nich płaci.
Do kupienia są też mini-ogrody wertykalne.


















Gotowe, uszyte, do powieszenia na ścianie. Tylko, że w stosunku do ściany jaką opisywałam (tu i tu i tu) mają szereg wad: 1. zakładają wykorzystywanie ziemi - mniejsza trwałość i większa waga 2. trzeba je ręcznie podlewać 3. nie zarastają tak ładnie 4. wprawdzie mniej kłopotliwe w założeniu, ale wydaje mi się, że jednak sporo droższe

wtorek, 16 października 2012

World Bread Day

World Bread Day 2012 - 7th edition! Bake loaf of bread on October 16 and blog about it!
As it's an international holiday (?) I can try writing a note in English. Why not ? For my debiut I picked an easy (I have to admit they are unbelievably easy to do)  bread rolls from Liska's Pracowni wypieków. Actually it was a baguette.  My changes was adding italian, mixed herbs instead of gingerbread spices and making baguettes from half portion - M. doesn't eat bread almost and I couldn't make it through 6 pieces before they went stale.
Anyway polish recipe is from Liska's page and english is translated by combined forces of me and Google Tranlate :)

Spicy baguette
250 g of wheat flour
3/4 teaspoon of salt
1/2 tablespoon sugar
1/2 tablespoon vegetable oil
1/2 teaspoon italian herbs
150 ml of warm water
1/2 teaspoon dried instant yeast

Stir yeast, a teaspoon of sugar, 2-3 tablespoons of water in a bowl and let stand for 15 minutes (I know that instant yeast are not supposed to be soaked, but I did anyway).
In a large bowl siew flour, salt, sugar and spices. Mix. Pour the yeast, oil, and slowly add water stirring. Knead the spring, but not stiff dough (if necessary, you can add water).
Transfer to oiled bowl, cover with a cloth and set aside to grow for about an hour. It should double in volume.
Then divide the dough into 3 parts and form of them small baguettes or bagels. Place them in the form of a baguette or on a large baking tray lined with baking paper.
Formed rolls aside to grow for 30-40 minutes.
Preheat oven to 230 st C.
Put the rolls, previously it with a sharp knife or cutting the razor, spray the oven with water. After 10 min, reduce the temperature to 210 degrees and sting even 15-30 minutes (baking time depends on the size of the rolls).
Cool on wire rack kitchen.

Bagietka z ziołami
250 g mąki pszennej
3/4 łyżeczki soli
1/2 łyżki cukru
1/2 łyżki oleju roślinnego
1/2 łyżeczki przyprawy włoskich (ziół)
150 ml ciepłej wody
1/2 łyżeczki suszonych drożdzy instant

Drożdże, łyżeczkę cukru, 2-3 łyżki wody, wymieszać w miseczce i odstawić na 15 minut.
Do dużej miski przesiać mąkę, sól, cukier, przyprawy. Wymieszać. Wlać zaczyn, olej i miejszając powoli dodawać wodę. Zagnieść sprężyste, ale niezbyt twarde ciasto (w razie potrzeby można dolać wody).
Przełożyć do miski posmarowanej olejem, przykryć ściereczką i odstawić do wyrastania na ok. godzinę. Powinno podwoić objętość.
Następnie podzielić ciasto na 3 części i uformować z nich bagietki lub małe bułeczki. Ułożyć je w formie do bagietek lub na dużej blasze wyłożonej papierem do pieczenia.
Uformowane bułki odstawić do wyrastania na 30-40 minut.
Piekarnik nagrzać do 230 st C.
Wstawić bułki, uprzednio je nacinając ostrym nożem lub żyletką, spryskać piekarnik wodą. Po 10 minutach zmniejszyć temp. do 210 st. i dopiekać jeszcze 15-30 minut (czas pieczenia zależy od wielkości bułek).
Ostudzić na kuchennej kratce.

English word of the day: uncanny -niesamowity - very strange and difficult to explain
 

poniedziałek, 15 października 2012

stół i krzesła

Posiadamy już stół i krzesła ! Koniec z jadaniem obiadów cupając na brzeżku łóżka ! Hura hura hura !




 A tak trochę z innej bajki. Wczoraj byliśmy na evencie związanym z Big Draw,o którym pisałam już tutaj.Wbrew moim obawom zaciągnięty tam M., nie bawił się źle, a wręcz nawet lepiej ode mnie. On twierdzi, że wymagało to inżynieryjnego myślenia - ja że jeśli już to bardziej matematycznej wyobraźni (no bo które z nas, w końcu, ma tytuł magistra inżyniera [nieprzetłumaczalny na język angielski]?!). W każdym razie rysunki sprigrafem wychodziły mu dużo ładniejsze - powiedziałbym, że śliczne. Ponieważ można było, to skorzystaliśmy i zrobiliśmy sobie "broszki" z dwóch z Jego rysunków. I przy okazji mieliśmy całkiem miły spacerek w okolicznym parku.
spirografem i kredą, przed wejściem do Pump Hause Gallery i wystawa w środku


"broszki" z rysunków M.




park i "cukierkowy" most w drodze powrotnej. Most miał autentycznie takie kolory jak te paskudne pudrowe cukiereczki.


P.S. słówko dnia: roguish grin - łobuzerki uśmiech