W Londynie zrobiło się nagle znacznie zimniej. Może pogoda postanowiła być przychylna organizatorom London Ice Sculpting Festival ?
Na szczęście 2 swetry, cienki polar i kurtka okazały się
wystarczającą izolacją i bez szczękania zębami obejrzałam rzeźby i
proces ich tworzenia.
Było też kilka atrakcji: Lodowe szachy (niestety okazało się że są tylko 2 lodowe rzeźby, a gra polega na przesuwaniu plastikowych pionków po lodowej szachownicy), Ściana z Lodu, na której można było spróbować zostawić swój ślad, a także Snow Pit zawierający ścinki z rzeźb w postaci brudnawego śniegu, który najwyraźniej był dużą atrakcją dla dzieci (no ale czemu się dziwić? Ostatnio znajomi M. nie chcieli uwierzyć, że w Polsce śnieg leżący przez miesiąc na ulicach nie jest niczym niezwykłym i byli przekonani, że śnieg na plaży jest zupełnie fizycznie niemożliwy).
Można też było skorzystać z Master class i samodzielnie wyrzeźbić małego niedźwiedzia lub pingwina z lodu.
Niektórym zawodnikom słońce sprzyjało bardziej niż innym, a tematy rzeźb i techniki też były różne. Mnie bardzo podobała się rzeźba pumy, ale w ten sprawie jako zapalona kociara nie jestem obiektywna.
Po głębszym namyśle jednak zagłosowaliśmy z M. na tego pana
(reprezentant Anglii) i jego rzeźbę. Byliśmy pod wielkim wrażeniem,
ponieważ te ścianki grubości mojego palca wycinał i wygładzał przy
pomocy piły mechanicznej (sic!), a i ażurowa panorama Canary Wharf była ładna i
ciekawa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz