Mój uroczy, kochany, młodszy braciszek uparł się, że chce zrobić lampion z dyni (wydrążyliśmy, wyciął 1 oko, a reszta została dla mnie)
Ja uparłam się i ryzykuąc urwanie ramienia przytaszczyłam 5 kg dyni makaronowej (znajomi na uczelni patrzyli na mnie jak na ufoludka)
z połówki mojej dyni wspólnymi siłami wykonaliśmy pierogi dyniowe (
w tym miejscu chciałam serdecznie podziękować mojemu, wspaniałemu mężczyźnie i mojej mamie za nieocenioną pomoc)
ja zrobiłam, farsz, ciasto, M. rozwałkował i pociął na kółka, a mama lepiła te śliczne brzeżki.
pierogi z dynią makaronową
350 g mąki
1 jajko
1/8 l wody
farsz (pomysł z przepisu na dynię makaronową wzięłam z książki "Klapsa czy Konferencja"*)
2,5 kg dyni makaronowej
główka czosnku
150 g masła
2 łyżki bułki tartej
sól, gałka muszkatołowa, garść suszonej mięty
Dynię wydrążyć, posypać solą, zawiąć w folię aluminiową i upiec do miękkości (ok godziny). Czosnek drobno posiekać, wymieszać z masłem, włożyć masło zw wydrążoną"dziurkę". Wystudzić, osączyć zbędną wodę, wymieszać z bułką, doprawić. Zagnieść ciasto na pierogi, lepić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz