niedziela, 24 lipca 2011

Chelsea Physic Garden


Jak już wspomniałam, Londyn jest rajem dla ogrodników. W takim miejscu mogłabym mieszkać. Z widokiem, z okna, na najstarszy, londyński ogród botaniczny (1673) i w dodatku ufundowany przez cech aptekarzy, więc zawierający głownie rośliny użytkowe (w sensie ziół, roślin leczniczych, przyprawowych i warzyw).Musiałabym pewnie być znacznie bogatsza, ale wtedy miałabym pewnie kartę stałego wstępu i
chodziła do tutejszej restauracji na niedzielne obiady, zachwycałabym się różą o czarnych owocach, i tą z owocami w kształcie butelek.
I kwiatami w moim ulubionym, tak rzadkim dla nich, kolorze niebieskim.Na ławeczkach w słoneczne dni czytałabym książki.
A może nawet mogłabym tam pracować ? W końcu jestem ogrodnikiem.

Chelsea Physic Garden
Swan Walk
London SW 4HS
strona
a na koniec*:
polędwiczki wieprzowe w sosie cydrowym, z gruszką
(3 porcje)
ok. 0,4 kg polędwicy wieprzowej
0,5 litra cydru
1,5-2 gruszki
0,5 cebuli
1 marchewka
garść suszonych wiśni (opcjonalnie, można zastąpić żurawiną)
kostka rosołowa lub pół szklanki bulionu

Cebulę drobno pokroić, zaszklić. Mięso pokrojone na małe kotleciki rozbić i podsmażyć z obu stron (proponuję wszystko robić na tej samej patelni, więc będzie potrzebna spora). Zalać cydrem wymieszanym z bulionem (lub kostką rosołową rozpuszczoną w odrobinie ciepłej wody).Obrać i pokroić marchewkę i gruszki. Część gruszek pokroić drobniej i dodać od razu do sosu, część odłożyć i dodać na krótko przed podaniem. Dorzucić wiśnie i gotować 15-20 minut na małym ogniu. Doprawić do smaku (sól, pieprz), dodać odłożone gruszki.

*przepis wymyślony by wykorzystać gruszki i cydr, który mi nie zasmakował

2 komentarze:

Trzcinowisko pisze...

Matko!!! Jak pięknie!!! Mogłabym tam zamieszkać...wprawdze jestem tylko botanikiem ale tak mnie to zachwyciło...a mój ogród taki maleńki...i tak go kocham...ale ten...wow...fantazja:)

wiedźma_florentyna pisze...

"tylko" botanikiem?!
botanika była tym przedmiotem, który mnie na ogrodnictwie zatrzymał !
A tak w ogóle to kupiłam sobie tam karty do grania "w rodziny" botaniczne, z życiorysem Lineusza ^^
(i wcale nie jest duży 1,5 ha)