Co mnie zaskoczyło dodatek cukru diametralnie zmienił konsystencję i ciasto z gęstego i sprężystego zrobiło się rzadkie i cieknące. A przepis był taki:
Pancakes

300 g mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia
300 ml mleka
200 g zsiadłego mleka, kefiru lub jogurtu
75 g masła, stopionego i ostudzonego
Mąkę przesiać i połączyć z proszkiem do pieczenia i cukrem.
W drugiej misce zmiksować jajko, mleko, zsiadłe mleko i masło. Powoli wsypywać suche składniki, miksować do całkowitego połączenia się wszystkich składników.Patelnię z powlekanym dnem (na stalowej mogą się przypalać) rozgrzać z odrobiną oleju. Łyżką wlewać porcje ciasta i smażyć na złoto z obu stron (ok. 1 minuty na stronę).
Najlepiej smażyć placuszki na prawie suchej patelni, bez tłuszczu.
Ułożyć na talerzu, przykryć folią aluminiową, żeby za szybko nie stygły i dokończyć smażenie.
(podaję za Liską)
Potem odwiozłam Maćkową Rodzinkę na pociąg (jadą na Pogrzeb). Czy to nie trochę za ładny weekend na pogrzeby ?Wróciwszy do domu i odkurzywszy poczułam się straszniaście zmęczona. Po krótkiej bitwie z własną osobą, poszłam na kompromis z tą że paskudną personą - wyciągnęłam stół na środek tarasu, przykryłam kocem, przyniosłam kołdrę i poduszkę i poszłam spać na stole*. Wprawdzie mamy leżaki, ławki i krzesła, ale jakoś nie umiem się na nich ułożyć wygodnie. Za twardo żeby spać na brzuchu (lub źle wygięte jeśli o leżaki chodzi), za wąskie żeby zwinąć się w kłębek.
Po drzemce zabrałam się za "odświeżanie" naszej jeżyny. Pożyczyłam od rodziców rękawice spawalnicze, które to służą im jako dobrym weterynarzom do pacyfikowania kocich pacjentów niezbyt zachwyconych przymusową wizytą (czyli drapiących, gryzących, syczących i plujących)**. Do jeżyny też się sprawdziły. Nasza jeżyna ma dłuuugie pędy i lubi je zakorzeniać w dziwnych miejscach. Zwykle bardzo daleko od punktu z którego wyrosły. Szczególnie upodobała sobie rozrastanie się na stertę piaskowca zalegającą koło "zagonu"***. Tam gdzie ją posadziliśmy nie ma więc prawie w ogóle jeżyny, a między kamieniami wyrasta jeden drugi krzak, a za płotem u sąsiadów drugi.

Ale nic, z tego co widziałam (i próbowałam) dania mają w kafce naprawdę dobre, nawet jeśli zwyczajne nazwy tego nie sugerują. Następnym razem wezmę coś innego i z pewnością będę zadowolona.
Wystrój też jest niezły. Podobają mi się panele z lampkami w kształcie chmur (zresztą sami zobaczcie tu) i pomysł z książkami na wagę.
No dobra muszę lecieć wyprowadzić Maćkowego psa adijos!
* czyli kompromis pomiędzy "iść spać", a "taka ładna pogoda trzeba wyjść na dwór"
** zabrzmiało to groźnie, ale te rękawice służą rodzicom do wyjścia cało, cieńsze rękawiczki nie wytrzymują starcia z kłami i pazurami, a czasem nie ma innej opcji jak chwycić toto zwierzę i przytrzymać
*** z braku lepszego sformułowania.
**** Maciek prawie się popłakał jak odkrył że włożyli mu "surowego" pomidora do środka naleśnika. M. jada tylko mocno przetworzone pomidory (ketchup sosy , przeciery, ogólnie tak, że pomidorowy jest tylko kolor)
1 komentarz:
ja od czasu do czasu lubię mocno kakaowe smaki, te placki polałabym miodem (syropu klonowego nigdy nie próbowałam) i z pewnością zjadła z ochotą.
zaciekawiły mnie bardzo te leżaki wynoszone do ogrodu. to musi byc przyjemne.
Prześlij komentarz