czwartek, 22 kwietnia 2010

niebo spada nam na głowy

trochę przerażająca jest zmienność nieba ostatnimi czasy. Już to, że dziś na zmianę świeciło słońce i padało coś niewiadomoco (coś pomiędzy gradem a śniegiem a przypominało kaszę i padało równolegle do mokrego i zimnego deszczu fu!) jest straszne. A wczoraj najpierw wisiały nad nami szaro-ołowiano-granatowe chmury, a potem, po deszczu, niebo było mimo zachodu mleczne, z "rozwleczonymi", pastelowymi szaro-błękitnymi, pierzastymi chmurkami. Dziś po deszczu niebo jest błękitne, chmury białe, złamane pomarańczem, a słońce daje po oczach i odbija się od mokrego asfaltu. Podobno o 6 było w całej Polsce. Tak przynajmniej twierdzi pogoda w info.tv w metrze. Nie wierzyłam, że będzie słońce w Warszawie o 18, a było więc może co do reszty kraju też mają rację ?Spotkałam Małą Kasię *, byłam u dziadków, byłam na Ursynowie i liczyłam nasiona, rozmawiałam z promotorką (powtórka doświadczenia ! bu**). I nie byłam na jodze. A to już źle. Zaczynam od nowa chodzić i byłam wczoraj i chciałam dziś, ale koło 5 się źle poczułam (pogoda?) i uznałam, że nie mam siły czekać do 18.30, zwłaszcza, że ledwie się ruszam. Szkoda.
Szkoda tez aparatu, który udało mi się spuścić z dużej wysokości chyba już po nim. Może tak nie całkiem, bo zdjęcia robi, ale wyświetlacz się spsuł i robić można "na czuja"

*nasza (moja i M) przyjaciółka, a Maćka koleżanka z klasy z liceum (do którego i ja chodziłam). Małe bo jest Mała i dla odróżnienia ode mnie, bo jakoś mam talent do przyjaźnienia się z Kaśkami, chyba żeby ludziom było trudniej (sama nosze to piękne imię)
** jako wspaniały ogrodnik nie pomyślałam, że nasiona trzeba podlać więcej niż raz
p.s.
na zdjęciu wykiełkowana (częściowo nasiona Stellaria media)

Brak komentarzy: