niedziela, 28 marca 2010

fioletowe sny



fioletowe bo mama kupiła mi 2 fioletowe bluzki. To jest mój aktualny kolor sezonu (miewam różne, zwykle dosyć intensywne, był już pomarańczowy i połączenie czerwonego z jasnym zielonym). Podobno nawet mi w nim dobrze. Mam też fioletowy tusz, który został wykorzystany do zrobienia moich naukowych pomocy z rosyjskiego* a normalnie służy do pisania pamiętnika (co trochę zarzuciłam). Mnie najbardziej podoba się "pomoc" w futrze, choć czarownica w ogrodniczkach jest mi bliska**, a kurtka w ręku bejsbolistki jest małym powodem do dumy. Ciekawe czy pomoże mi się to uczyć ?
Sny bo niewyspana jestem (praktyki ksssss) i bo ta niedziela jest jak sen ...
Zrobiłam to chilli con carne i paschę z tego przepisu i zmęczyłam się strasznie.Muszę przyznać, że oba przepisy mnie trochę rozczarowały. chilli M. jadł niedawno w knajpie i było o wiele lepsze. Temu "mojemu" czegoś brakowało...
tylko nie wiem czego, a składniki były takie:
  • 2,5 cebul
  • ząbek czosnku
  • 2,5 łyżki oliwy z oliwek
  • 1 1/3 łyżeczki chilli (w proszku) lub drobno posiekanej świeżej papryczki
  • 1 1/3 łyżeczki mielonej kolendry
  • 1 1/3 łyżeczki mielonego kuminu (kminu rzymskiego)
  • 5 ziarenek kardamonu, zmiażdżonych
  • 1,5 czerwone papryki
  • 1 kg zmielonej wołowiny
  • 2,5 puszki (400 g każda) posiekanych pomidorów
  • 5 łyżek keczupu pomidorowego (dobrej jakości)
  • 5 łyżek przecieru pomidorowego
  • 1 1/3 łyżki kakao (proszku)
  • puszka czerwonej fasoli
  • 1/2 dużej lub mała puszka kukurydzy (mój dodatek)
  • sól i pieprz cayenne do smaku
Przepis wzięłam stąd i choć zmniejszyłam ilość wszystkiego o 1/3 to porcja wyszła solidna ( na 7 osób z górką). A wykonanie choć czasochłonne nie jest trudne. To co da się należy pokroić w kostkę. Na (dużą!) patelnie i oliwę wrzucać w kolejności :
1. cebula i czosnek
2. przyprawy
3. papryka
4 . mięso (posolić, popieprzyć, zbrązowić)
5. pomidory z puszki, ketchup, przecier
6.fasola (zagotować)
7. kakao chilli pieprz i inne ostrości
ostatnim punktem jest gotowanie tego przez pewien czas na wolnym ogniu (w przepisie półtorej godziny pod przykryciem, ale my preferujemy gęste więc było bez przykrycia, dodatku wody, który był w przepisie i jakieś 45 minut)
Natomiast pascha rozczarowała mnie bo spodziewałam się ... sama nie wiem czego chyba innej konsystencji. Świetna by była na kruchym spodzie jako sernik, albo nadzienie do naleśników (i tak chyba będzie się u mnie pojawiać), ale sama jest zbyt nijaka. Przepis podaję za Anią ze Strawberries from Poland

CYTRUSOWA PASCHA Z ŻURAWINAMI

400 g półtłustego twarogu
2 żółtka
1/2 szklanki suszonych żurawin
8 płaskich łyżek cukru pudru
skórka otarta z: 1 pomarańczy 1 cytryny i 1 limonki ( u mnie 1 pomarańcza jeden grapefruit)
1/4 szklanki przegotowanej wody
gaza


W małym rondelku rozpuszczam cytrusowe skórki, wodę i 3 łyżki cukru pudru. Mieszam, dopóki cukier się nie rozpuści, następnie zmniejszam gaz i gotuję skórki ok. 15 minut, co jakiś czas je mieszając. Następnie wrzucam do rondelka żurawiny i gotuję ze skórkami do czasu wyparowania niemal całej wody. Ściągam rondelek z gazu, odkładam do wystygnięcia.

Żółtka ucieram do białości z 2 łyżkami cukru pudru. Ser trzykrotnie przepuszczam przez maszynkę (można też zmiksować go w blenderze), po czym dodaję do niego resztę cukru pudru i zawartość rondelka (odkładam łyżeczkę skórek do ozdoby). Dokładnie mieszam.

Średniej wielkości miskę wykładam gazą, przekładam doń masę serową i lekko ją ubijam. Na wierzch miseczki kładę talerzyk, a na nim coś ciężkiego i taki pakunek chowam na noc do lodówki. Przed podaniem wyciągam paschę z miseczki i układam na talerzu, delikatnie ściągając z niej gazę, po czym ozdabiam wierzch odrobiną kandyzowanych skórek i żurawin.

* tata się spytał czy muszą być takie seksowne, ale co mu to przeszkadza?
**jakieś alter ego?

Brak komentarzy: