sobota, 13 lutego 2010

wyjazdy i powroty

Dziś rano jak wyjrzałam przez okno myślałam, że się rozpłaczę. Oto co ujrzałam. Okazuje się, że cały śnieg, który wczoraj zjeżdżał z dachu i tak mnie straszył musiał oczywiście spaść na samochód. Na taras, gdzie by mi nie przeszkadzał nie spadło nic*
Po prawie półtorej godziny rozpaczliwego machania łopatą (nie dosyć, że na czczo, to jeszcze jedna z łopat się złamała) udało mi się samochód odkopać na tyle, że mogłam wyjechać.
Zabrałam się już za odkurzanie i przepisywanie Maćkowych wierszy (zdjęcie z wczoraj). Dziś prawy wiersz jest już brązowy), kiedy zadzwonili rodzice, że są już w Polsce. Spodziewałam się ich późnym wieczorem, a o 12 dowiedziałam się, że są już pod Katowicami i pewnie nie będą się zatrzymywać nigdzie, więc miło by było gdybym zrobiła obiad.
Co za szczęście, że wstałam wcześniej! Oczywiście na spotkanie z Michałem się spóźniłam, ale tylko 20 minut, a nie dwie godziny. Szybki obiad składał się z krupniczku (dla chłopców, bo oni "udziwnionych" obiadów nie jadają) i "sałatki"** z tego przepisu (chodzi o przepis nr.1 ten z rzodkiewkami i makaronem sojowym). Obiad*** z cyklu zaklinania wiosny, wiosenny. Proszę, żeby już była wiosna! Niestety z braku czasu nie zdążyłam podsmażyć kurczaka i wszystkiego pomieszać, więc to zadanie spadło na mamę, która nie wytrzymała i dodała oleju sezamowego (którego odkryłam ze zdumieniem, że posiadamy 2 buteleczki, a mnie on nie podchodzi), a także "olała" połowę warzyw. Ważne, że im spakowało. Ja dodałam warzywa i sos koperkowy i było pyszne.
Cytuję za Anią
"Składniki:

paczka makaronu sojowego
2 nieduże ogórki wężowe
4 rzodkiewki
pół piersi z kurczaka
pęczek koperku

na marynatę:
sok z ½ cytryny
kilka chrustów sosu rybnego
dwie łyżki oleju

na sos:
opakowanie jogurtu naturalnego
sól i pieprz

Kurczaka kroję na niewielkie części, najlepiej w paseczki. Mieszam składniki marynaty, polewam nimi mięso, odstawiam na pół godziny.
W międzyczasie kroję ogórka i rzodkiewki (np. w słupki). Przygotowuję makaron sojowy.Kurczaka smażę na silnym ogniu, najlepiej w woku, następnie studzę.
Mieszam z resztą składników. Dodaję sos. "


Czy wiecie, że miałam dziś imieniny (ja i mój tata) ?
(zadzwonił Jonasz - Mój kochany Braciszek**** i ciocia Ewa - duże zaskoczenie)



Na spotkanie z Michasiem upiekłam
Bardzo czekoladowe ciasteczka z Tajemnym Składnikiem.

150 g mąki
95 g cukru
1 jajko
3 czubate łyżki stołowe gorzkiego kakao
50g posiekanej gorzkiej czekolady (to1/2 tabliczki można więcej)
łyżeczka proszku do pieczenia
ćwierć szklanki oleju
łyżka stołowa aromatu cytrynowego

(oczywiście wszystkie składniki "zmierzyłam" "na oko")Tajemniczym Składnikiem jest aromat cytrynowy. Ciasto czekoladowe z cytrynową nutą nabiera zupełnie nowej głębi, jest intrygujące, bardziej wilgotne i o wiele ciekawsze w smaku. Pomysł na dodanie aromatu jest mój, choć być może odkryłam Amerykę w puszcze po konserwach rybnych. wykonanie proste. Suche z suchym, mokre z mokrym; zamieszać (tak żeby składniki się z grubsza połączyły) na koniec dorzucić czekoladę i przełożyć do foremek. Pic 20 minut w piekarniku nagrzanym do 180*C

Przepis dedykuję Michasiowi, bardzo o niego się domagał.
Zabrał mnie na pyszną sałatkę z grillowanym kurczakiem i sezamem, wypożyczył mi "Sonety Szekspira" i w ogóle było bardzo przyjemnie. I smakowały mu moje ciastka.


*śnieg do tej pory zwisa tam, z dachu, tuż nad moim oknem. Nie dał mi spać przez całą noc. Tylko drzemałam budząc się co chwila i czekając aż spadnie i będę mogła spokojnie pójść spać (uznałam, że spadnie jak tylko zacznę zasypiać i będę najwrażliwsza na strach i hałasy). Tylko, że nie spadł.
** moim zdaniem to jest coś pomiędzy sałatką, a makaronem drugodaniowym.
*** krupnik kojarzy mi się bardziej z jesienią lub zimą to tak bura i zawiesista zupa, choć b smaczna. Ale jak już powiedziałam, on był dla Chłopców (tata z bratem), żeby raczyli zjeść cokolwiek. Wiosenne było drugie danie.
****Brat cioteczny, jedna z tych niewielu osób na które zawsze można liczyć i których istnienie, jego świadomość jest jak lampka w środku duszy rozświetlająca najgorsze mroki

Brak komentarzy: