piątek, 29 stycznia 2010

dzień jak codzień

Choć nie do końca. Rodzice jadą na ferie, więc trzeba było zrobić zakupy. Najlepiej takie, żeby nie musieć przez najbliższe dwa tygodnie pojawiać się w supermarkecie. Nie lubię tego. Tłumów, trącania mnie, czekania do kasy. To dziwne, ale kiedy czekam do kasy w małym sklepie wykazuję o wiele więcej cierpliwości, osoba za kasą staje się znowu człowiekiem, a starsza pani wydaje się sympatyczna. Może to niezbyt chwalebne, ale starsi ludzie w supermarketach doprowadzają mnie do furii. Poruszają się powoli i nie sposób ich wyminą, a ja bym chciała wejść i jak najszybciej znaleźć się na zewnątrz, co niestety się przedłuża. A dziś już w ogóle było pandemonium. Ostatni dzień wymieniania punktów lojalnościowych na produkty zanim te pierwsze przepadną. Tłumy, a starszych osób najwięcej i człowiek nie wie jak ma się ruszyć żeby na nich nie wpaść. Stosowanie mojej, standardowej techniki* odpada, zwłaszcza, że jestem z tatą.
Dosyć, że zrobienie dziś zakupów było bardziej męczące niż zaoranie pola, ale były też plusy. Kupiłam sobie na pocieszenie "przyprawę" z suszonych kwiatów i czubricę, która wpadła mi w oko przy przeglądaniu jednego z blogów. W domu zastałam bardzo smakowitą tartę, wysoce warzywną. Były w niej brokuł i kalafior, które przyjemnie chrupały w zębach, rukola nadawała sosowi beszamelowego posmaku, a całości dopełniały cukinia ** i marchewka z dodanymi dla chłopców plasterkami boczku. Choć i tak narzekali, że mało mięska.(ktoś usiłuje mi ukraść kawałek obiadu) Tylko, że mama przez ostatni tydzień wekowała różnorakie mięsa na wyjazd, a ja mam jakiś taki "wegetariański" nastrój ostatnio. Może mam nastrój na warzywa, bo wiem, że po egzaminie nie będę mogła na nie patrzeć ? Ponieważ przed wyjściem zaczęłam robić to dokończyłam drugi obiad czyli "mieleńce" z ziemniaków i kalafiora. Nie szkodzi, że nikt nie zjadł. Będzie na jutro.

Do jedzeniowej orgii nalezy dodać jeszcze mamusiną wariację na temat sałatki Caprese (mozzarella w kulkach, we własnym opakowaniu wymieszana z pomidorami w kostce, czosnkiem, świeżą posiekaną bazylią i oliwą oraz drinka w ślicznym niebieściutkim kolorze, a powstałego z połączenia sprite'a, białego martini, oraz likieru blue curacao.

Brak komentarzy: