sobota, 27 sierpnia 2016

obiadek - zupa w azjatyckim stylu z kaczką i liliowcem

 Wprawdzie obiadek nr 4 był dawno temu i nie prawda, a sezon na liliowca jest już tylko wspomnieniem, ale wrzucam przepis.
Może się jeszcze przyda (np. mi)


Ogólnie liliowiec jest super rośliną (zwłaszcza ta najstarsza, pomarańczowa odmiana). Kwitnie jak głupi przez prawie 3 miesiące, ma dużo ślicznych kwiatów, w kształcie podobne do lilii (vide polska nazwa), choć trochę mniejsze, nie pachnące tak mocno i krótkotrwałe (angielska nazwa to: one day lily). Za to nadrabia ilością kwiatów na jednej roślinie i pokrojem rośliny (jak nie kwitną wyglądają jak jasna, średniowysoka trawa o szerokich źdźbłach). W przeciwieństwie do lilii, które wyglądają jak tyczki i tylko kwiaty mają ładne (i w dodatku wszystko je lubi podgryzać co też nie wygląda za ładnie). W dodatku mają teraz już dużo odmian o różnych kolorach i trochę przesuniętym terminie kwitnienia. Nadal uważam, że"zwyczajna" pomarańczowa odmiana jest najfajniejsza, bo kwitnie najobficiej i najdłużej, ale jak się pomiesza dużo odmian toteż wyglądają fantastycznie.


 Dodatkowa zaleta: dzięki temu, że mają dużo kwiatków i że pojedynczy kwiatek jest krótkotrwały nie żal jest go zerwać i schrupać, albo dodać do zupy.
Sam kwiatek smakuje jak lekko słodkawa sałata.

Danie zainspirowane przepisem Pinkcake, ale dostosowane do moich preferencji.

zupa w azjatyckim stylu z kaczką i liliowcem
1 spora pieść kaczki
2 średnie cukinie
2 kalarepki
2-3 marchewki
opakowanie (ok. 200 g) boczniaków
kolba kukurydzy
1 cebula
opakowanie (200g) makaronu ryżowego lub sosjowego (lub  2 opak. udon)
bulion (ja bezczelnie korzystam z kostki rosołowej)
kawałek imbiru,
łyżeczka suszonej trawy cytrynowej
łyżeczka mielonej kurkumu
sos sojowy do smaku
garść pąków liliowca
rozwinięte kwiaty liliowca do podania
oliwa lub olej (tu lubię wykorzystać zalewę z suszonych pomidorów)

Cebulę zeszklić, dodać starty imbir i kaczkę pokrojoną ma małe plasterki (może być ze skórą lub częścią skóry - wytopiony tłuszcz nada zupie więcej aromatu). Smażyć parę minut na sporym ogniu, dorzucić boczniaki i dodać parę chlustów sosu sojowego (dokładna ilość zależy od preferencji i stopnia "słoności" posiadanego sosu). Podsmażać aż boczniaki zmiękną. Dodać marchewkę, kalarepę i cukinię i zalać bulionem. Dodać trawę cytrynową i kurkumę. Gotować kilka minut, oskrobać kolbę z ziarenek i dodać je razem z makaronem i pąkami liliowca - gotować do momentu aż makaron będzie miękki i sprężysty (ok. 3-5 minut). Można dosmaczyć większą ilością imbiru, kurkumy sosu sojowego, a nawet sokiem z limonki (trzeba uważać żeby nie przesadzić).
Podawać udekorowane całymi kwiatami liliowca.







1 komentarz:

pinkcake pisze...

Fajna zupa ;) Cieszę się, że się skusiłaś :)