niedziela, 11 sierpnia 2013

tama na Amstelu cz.1

Co do wyjazdu do Amsterdamu mam mocno mieszane uczucia. Ale uznałam, że najpierw warto skupić się na pozytywach, tym co mi się podobało.

1. kanałki i perspektywa z jaką pozwalają spojrzeć na miasto


2. wszechobecne rowery



3. kościoły

 Te dwa pierwsze są takie optymistyczne. Ten neogotycki jest tak optymistyczny i kolorowy, że nadawałby się na misję, a ten śliwkowo-różowy to perełka, ciekawostka. Kościół ukryty w domu mieszkalnym (był moment kiedy katolicyzmu nie można było wyznawać publicznie w Holandii)






"Our Lord in the Attic" (tak się nazywa muzeum mieszczące się obecnie w tym kościele) powstawał 2 lata na ostatnich 3 piętrach 3 kamienic połączonych ze sobą.Trzeba było wyburzyć także ściany konstrukcyjne, więc był ciekawym inżynieryjnie przedsięwzięciem (a powstawał 350 lat temu) i mimo ograniczonej przestrzeni zawiera 150 miejsc siedzących i  wszystko, co potrzebne normalnemu kościołowi (kapliczka Matki Boskiej, konfesjonał i "zakrystia" ukryte są w klatce schodowej za ołtarzem)




4.śmiesznie krzywe kamieniczki i domki na wodzie
 gdzieś wyczytałam, że kamieniczki ze względu na bardzo wąskie fronty (płacono od szerokości frontu, dlatego kamieniczki mają kształt klina) miały/mają bardzo wąskie klatki schodowe, którymi nie dało się wnieść mebli do mieszkania i wciągano je na zewnątrz budynku. Stąd haki na czubku kamieniczek i przekrzywiony kształt coby meble i boki kamieniczek nie obtłukiwały się przy wciąganiu.



Brak komentarzy: