- O! Masz przyjaciela-robina (ang. robin = rudzik)
- No ba! Ja mam mnóstwo przyjaciół. W końcu jestem tą osobą która wykopuje z ziemi dżdżownice...
Rudzików w Londynie zdaje się być bez liku. Niemal w co drugim ogrodzie, w którym pracujemy, mieszka ktoś, kto bardzo cieszy na nasz widok. Bo trzeba wiedzieć, że tutejsze rudziki (może z powodu swojego miana?) nie są takimi cykorami jak te nasze (które tak w ogóle
mieszkają w lasach) i zupełnie bez strachu podchodzą do tematu ludzi. A ogrodników, jak już wspomniałam, wręcz lubią. Pocieszne i urocze są to stworzonka. Nadal trochę się boją dźwięku jaki wydaje aparat, żeby oznajmić, że złapał ostrość, ale odpowiednio długo wykopując dżdżownice (np. sadząc letnią zmianę roślin w ogrodzie) można je i do tego przyzwyczaić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz