poniedziałek, 19 września 2011

Hura Hura Hura !

M. wrócił. Cały, może nie do końca zdrowy, ale bez trwałych uszkodzeń i jestem z tego tytułu szczęśliwa.
Zamówił sobie dobre ciasto na powrót, a że chciałam być pewna, że zamówienie zostanie zrealizowane zrobiłam dwa: sernik bananowy Nigelli, ale lekko zmodyfikowany i również lekko zmodyfikowaną tartę z gruszkami.
A oprócz tego zapisałam się na intensywny, trzytygodniowy kurs rosyjskiego (co jest kolejnym powodem do szczęścia), a mimo to damy radę wpaść na kilka dni do Gdańska, bo kurs jest w godzinach porannych od poniedziałku do czwartku. Absolutny amok. Stęskniłam się i za Maćkiem i za rosyjskim i za morzem. I mogę to wszystko mieć. Naraz.

ciasta synchroniczne*

spód do obu ciast:
200 g masła
225 g mąki
25 g gorzkiego kakao
25 g ( 2 łyżki stołowe) cukru pudru

ciasto zagnieść, wylepić nim formy, wstawić do lodówki. Zabrać się za przygotowanie reszty ciast.

masa sernikowa
500 g białego sera
3 b. dojrzałe banany
4 jajka
sok z połówki cytryny
3-4 łyżki cukru

Ser jeśli zachodzi taka potrzeba zmielić (na koniec zmielić też banany, odpada połowa roboty z czyszczeniem maszyny), jeśli nie "rozdziabdziać" banany widelcem, dodać sok z cytryny i wymieszać z resztą składników.

schłodzone ciasto włożyć do piekarnika na 10-15 minut, po podpieczeniu to w formie do tarty odstawić do wystygnięcia.
Masę serową, wylać na drugi z podpieczonych spodów i w kąpieli wodnej (druga, większa blaszka wypełniona do połowy wrzątkiem, dookoła sernikowej) piec ok. godziny w temp 180*C

wierzch gruszkowy
3/4 kg małych gruszek ulęgałek( lub 2-3 standardowe)
2-3 łyżki śmietany (u mnie 18%)
2 jajka
opakowanie cukru waniliowego/ wanilinowego
2-3 łyżki soku z cytryny
100 g gorzkiej czekolady ( 70% kakao)


czekoladę zetrzeć na tarce o drobnych oczkach, gruszki obrać, pokroić na dość grube (1,5 - 2 cm) plastry i pozbawić gniazd nasiennych tudzież łykowatych części. Śmietanę wymieszać z jajkami, sokiem z cytryny, cukrem.
Startą czekoladę wysypać w miarę równo na ostudzone, podpieczone ciasto, ułożyć na niej ciasno plastry gruszek (ponakrawać je na wierzchu) i zalać masą jajeczono-śmietanową, tak by nie polać gruszek po wierzchu.
Piec 30 minut w temp 180*C

*pieczone równolegle

P.S. pierwsze zdjęcie jest właśnie z maćkowego wyjazdu. M. jest strasznie oburzony, że wybrałam właśnie to, bo on zrobił znacznie ładniejsze z tarasu schroniska Cappena Margherita i optował za wybraniem właśnie tamtego. Ale to bardziej pasuje do mojej wizji artystycznej i kropka.

Brak komentarzy: