poniedziałek, 18 lipca 2011





Po przebudzeniu odkryłam, że pókój wygląda jak po przejściu huraganu(M. wychodził na 7 do pracy, nie dziwię mu się ani nie mam za złe, że nabałaganił). Za oknem znów ponuro, czeka mnie dziś sporo niekoniecznie miłej i ciekawej pracy a pod kołdrą jest tak ciepło...

Pogoda w UK nie zachęca do życia tu, metro w Londynie jest wręcz przeaźliwie drogie, a wszystko za wyjątkiem pubów zamyka się o 17 lub 18. A ja piwa nie lubię (zresztą M. twierdzi, że piwo w UK jest paskudne), innych alkoholi zresztą też, no chyba, że są słodkie. I co tu ze sobą robić dalej w chłodne, ponure popołudnie ?

Ale sam Londyn mi się podoba. Architektura - co trzeci budynek jest fajny, naprawdę ładny, taki żebym w nim mogła mieszkać, połowa z pozostałych jest taka sobie, co do części nie mogę się zdecydować czy są ładne czy brzydkie,a prawdziwych koszmarów nie zauważyłżam za wiele.

Londyn jest rajem dla ogrodnika. Przy każdym kościele, na lub w podbliżu każdego wieżowca, na skrzyżowaniach, przy domach... zadbane ogrody, ogródki, zielone instalacje. I nic im nie wymarza jak u nas. Wszędzie są platany, magnolie to ogromne drzewa, a połowy kwiatów nie rozpoznaję (bo u nas by zmarzły, więc się nie uprawia) I parki, dużo mają parków (ciągle jeszcze wybieram się do KEW).

Podoba mi się nawet wystrój sklepów ( zwykle industrialny, czasem disagnerski) i podoba mi się, że można mieć jeden sklep dwa razy na tej samej ulicy.

magma  

8 Earlham Street/ 16 Earlham Street

Covent Garden

London WC2H9RY / WC2H9LN

Brak komentarzy: