Trochę smutno. Dostałam słownego kopa od każdego u kogo szukałam wsparcia - to było wczoraj. Wczoraj upiekłam też bardzo smaczny, ale i bardzo kłopotliwy* tort na urodziny moich dwóch koleżanek.
Dzisiaj stałam się złą panią dla swojego ukochanego kotka. A wszystko to dlatego, że uparcie robię to co uważam za słuszne**.
Anyway, tort składał się z kremu z tego przepisu. Jakoś tak się składa, że jak mam zrobić tort to ląduję na "moich wypiekach" w poszukiwaniu inspiracji. Tym razem jednak biszkopt był "książkowy", konkretniej ze "Złotej Księgi Czekolady" baaardzo czekoladowy. Pyszny, nawet sam. Polecam. Kubuś twierdził, że słodycz czekoladowego biszkoptu idealnie się uzupełniała z kwaskowatym kremem (to była najbardziej elokwentna wypowiedź, reszta zgodnie stwierdziła, ze tort jest zajebisty).
tort czekoladowo-cytrynowy
przepis na krem cytuję za Dorotus i dodam tylko, że trudny jest w wykonaniu
biszkopt:
350 g gorzkiej czekolady
300g mąki
50 g kakao
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody
1/4 łyżeczki soli
90 g masła
250g cukru pudru
4 duże jajka
125 ml mleka
2 łyżki oleju roślinnego
czekoladę rozpuścić i odstawić do ostygnięcia. sypkie składniki z wyjątkiem cukru wymieszać w misce. masło z cukier ubić mikserem na dużych obrotach, na puszystą masę.dodawać po jednym jajku. zmniejszyć obroty i dodawać na przemian składniki suche, czekoladę, mleko i olej. przełożyć ciasto do formy (23cm średnicy) i piec 50-60 minut w temp. 180*C do "suchego patyczka"
Składniki na krem:
2 szklanki mleka
3/4 szklanki soku z cytryny (około 4 - 5 cytryn)
starta skórka z 3 cytryn
4 łyżki mąki pszennej (z lekką górką)
5 łyżek mąki ziemniaczanej (z lekką górką)
4 jajka
1 i 1/4 szklanki cukru
370 g masła, miękkiego
W garnuszku zagotować jedną szklankę mleka z cukrem.
Drugą szklankę mleka zmiksować (najlepiej blenderem) z mąkami i jajkami i skórką z cytryny, na gładką masę. Mleko z jajkami i mąką wlać do wrzącego mleka, mieszać (cały czas!), gotując gęsty budyń na niedużym ogniu i czekając, aż masa zgęstnieje.
Odstawić do ostudzenia.
Po wystudzeniu do budyniu dodać sok z cytryny (dodawać stopniowo) i cały czas miksując z masą na najwyższych obrotach.Masło ubić na puszystą masę. Stopniowo dodawać do niego ostudzony cytrynowy budyń, cały czas miksując (zbyt szybkie dodanie budyniu do masła może spowodować, że masa się zwarzy).
*zdawałoby się że 4 godziny to wystarczająco na upieczenie jednego tortu, ale nie i w dodatku się bezczel rozpadał. W rezultacie okrajania go żeby ładnie wyglądał zmniejszył swoja średnicę o połowę.
**kotek przyniósł myszkę.żywą. pod łózko rodziców. i puścił. żeby złapać. Jakkolwiek nawet będąc wyjątkowo sprawnym drapieżnikiem jest słodka (kotka) nie zdzierżyłam zabawy żywą myszą. Dla Wiewiórki taka zabawa nie jest okrutna i rozumiem, że instynkt każe jej złapać jak coś się rusza, nie mam większych problemów z tym, że złowi sobie kilka myszek. W końcu jeśli złapał je domowy kot to raczej nie były te the fittest. I jakby ją zjadła to też nie byłoby problemu. Ale jednak tym razem złapałam kota, zaniosłam do łazienki i po krótkiej walce żeby kot został po drugiej stronie zamykających się drzwi wróciłam do myszy. Na szczęście była zbyt przerażona żeby uciekać i wystarczająco żywa żeby wyjść spod listwy przy podłodze (i żeby mnie nie dręczyły wyrzuty sumienia). Nie wiem jak bym ja wyciągnęła gdyby zdecydowała się jednak pożegnać z tym padołem łez. Mam nadzieję, że poradzi sobie sama na dworze (myszki chyba o tej porze powinny jeszcze spać) i że Wiewióra nie zrobiła jej jakiejś krzywdy (ciężką ma tą łapę).
Sera nie chciała, ale jakby mną się kot bawił to też pewnie byłabym zbyt przerażona i stłamszona żeby jeść.
P.S. Zdjęć nie będzie, rodzice wyjeżdżając zabrali aparat
1 komentarz:
Nie przejmuj sie tortem, to ze po okrajaniu zostala go polowa to nie jest jeszcze calkowita porazka - gorzej byloby gdybys musiala go wyrzucic (co wiekszosc z nas zapewne ma na koncie - cho c raz!). Masz oblednego kota! Poczytaj w internecie o myszach - ile jest tego paskudztwa i co wyrabia na swiecie i od razu zrozumies swojego kota... :))))
Prześlij komentarz