Przez wakacje ciężko pracowałam na wyjazd do Rzymu, który okazał się kompletnym niewypałem. Było mocno przereklamowany, brudny, hałaśliwy i zatłoczony. Główne punkty na trasie wycieczkowej rozczarowywały. Nie podobała mi się Kaplica Sykstyńska, ani Bazylika św.Piotra, muzea watykańskie znudziły, a Koloseum i Forum Romanum choć ciekawe to tylko okruchy dawno minionej i pogrzebanej świetności.
Wieczne Miasto, jak dla mnie, nie trzyma klimatu. Brakuje wąskich uliczek, kamieniczek i roślinności (które kojarzą mi się z Włochami), jest za to w nadmiarze samochodów, skuterów i spalin. Brak klimatu widziałam też w kościołach, które były tyle razy przerabiane i "upiększane", że nic do siebie nie pasuje, wszystkiego jest za dużo, a kicz aż kapie ze ścian (spływając po paskudnych, kolorowych marmurach)Z zabytków "porzymskich"* podobały mi się tylko fontanny : Di Trevi (jej uroku nie da się akurat oddać żadnym zdjęciem, byłam pod wielkim wrażeniem) i te na placu Navona.
Podobał mi się też campo dell Fiori, Forum, Kolosem i Termy Karakali, ale tu były już "ale".
Na campo było więcej osób z aparatem niż takich faktycznie robiących zakupy i ten targ był taki trochę mały trochę biedny (zwłaszcza jak na takie duże miasto).Z Forum, Koloseum i Term zostały resztki i to czego już nie było zrekonstruowano jednocześnie za dużo i za mało. W Kolosem nawet nie do końca byłam pewna ile z tego to oryginalne mury, a ile dobudowano, żeby to co zostało się jakoś trzymało i wyglądało. Termy robiły wrażenie, ale o ile bardziej zachwycające by były gdybym mogła z nich skorzystać!Podobał mi się też campo dell Fiori, Forum, Kolosem i Termy Karakali, ale tu były już "ale".
Imponujący był też Panteon. Prawdziwe cudo architektoniczne, ale mi się nie podobał poprostu jako budynek. Za to podobały mi się obeliski porozstawiane po różnych placach Rzymu : ten przed Panteonem otoczony fontanną, ten na placu Popolo, a najbardziej ten obok Panteonu, na placu Minerwy dźwigany przez słonika.A imponujący miał być pomnik Emanuela II, o którym mogę powiedzieć, że jest odpowiednikiem naszego Pałacu Kultury. Czy się komuś podoba czy nie to już jego sprawa, a widać go z prawie całego miasta i znakiem orientacyjnym jest świetnym.
Niestety jego otoczenie jest okropne. Ogromne ruchliwe, smrodliwe i hałaśliwe ulice, jakich niestety w Rzymie jest sporo,a że Włosi okropnymi kierowcami są**, to jest to problem.
Na domiar złego w hostelu pogryzły mnie pluskwy (a ja myślałam, że uczulenie) i od drugiego dnia swędziało mnie wszystko, wyglądałam jak trędowata i chodziłam zła.
Nie był to dobry urlop, a po powrocie wylądowałam na zwolnieniu, ze siedząco-piekącą wysypką i poczuciem winy że Asi grafik rozwalam.
A mimo wszystko dobrze być w domu.
migdałki z białą czekoladą
170 g mąki
70 g migdałów w płatkach
75-85 g marcepanu
70 g białej czekolady
20-30 g cukru
2 łyżki masła
2 jajka (osobno żółtka i białka)
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
1/4 szklanki mleka (?)
płatki migdałów do posypania
Te ciastka to mój kulinarny eksperyment. Inspirowane pysznymi mocno marcepanowymi ciastkami które jadłam we Włoszech(zdjęcie obok przepisu). Nie wyglądały i nie smakowały tak,jak miały, ale jestem z nich całkiem zadowolona.
Składniki sypkie wymieszałam w misce, wtarłam do niej marcepan, dorzuciłam żółtka i mleko. Połamałam białą czekoladę i z dwoma łyżkami masła rozpuściłam w mikrofali. Ubiłam białka na sztywną pianę, dodałam do miski wystudzoną czekoladę i pianę z białek. Krótko wymieszałam do połączenia.
Moje ciasto wyszło zbyt rzadkie (myślę że można zrezygnować z mleka) dlatego po pierwszej rozlanej porcji ciastek, z reszty zrobiłam muffiny(do nich mleko się przyda). Obie wersje mi smakowały; ciastko-placuszki wyszły delikatne i słodkie, w muffinach marcepan jest znacznie bardziej wyczuwalny.
Ciasteczka piekłam 10 minut, muffiny 15-18 w temp 175*C
*czyli tych po starożytnym Rzymie
** a z drugiej strony kiedy wysiedli z samochodu (tudzież zsiedli ze skutera- dużo w Rzymie skuterów jest) zmieniali się w super życzliwych chętnie i dobrze mówiących po angielsku ludzi. Wszyscy byli bardzo skorzy do pomocy. Szkoda że równie niezorganizowani
P.S.
na ostatnim zdjęci gościnnie wystąpił nowy, urodzinowy serwis mamy. Czyż nie jest śliczny ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz