czwartek, 13 maja 2010

majowe śniadanie


Twarożek "wiosenny", kompot rabarbarowy i kawałek bułki.
Nie ukrywajmy, że to moje drugie śniadanie, bo na pierwsze czasu mało i ochoty też nie dużo.
Zrobiłam więc twarożek, spakowałam resztę śniadania (to drugie jest naprawdę potężne*), wypiłam kompot, chwyciłam banana i wypadłam z domu.
Jak zwykle spóźniona.
Ale przynajmniej śniadanie miałam dobre.Wiosennym twarożkiem moja mama nazywa taki z dodatkiem świeżego ogórka i chyba faktycznie robi go tylko wiosną i to dosyć rzadko ( a twarożek z rzodkiewką bywa w domu)
Maciek byłby zgorszony widząc ten proceder "Jak można zniszczyć taki dobry twarożek ze szczypiorkiem** za pomocą ogórka?! fu!"Fakt, że ja zwykle też wolę serek bez dodatku ogórka, dziś akurat miałam ochotę. Preferuję też twarożek raczej rzadki (używam dużych ilości śmietany 9% lub 18% by osiągnąć ten efekt) i słony.
Choć raczej nie solę zbyt dużo i rodzina ze zgrozą patrzy na nieposolonego pomidora, czy jajko na miękko, to twarożek należy do tej grupy jedzenia która musi być słona.
Tak więc w twarogu wylądowały:
  • 1/4 świeżego ogórka sałatkowego
  • 2 rzodkiewki
  • kilka piórek szczypiorku z własnego ogrodu***
  • trochę bazylii
  • dużo soli
  • sporo śmietany 9%
A kompot był wprawdzie gotowany w poniedziałek, ale jakoś mi umknął przy pisaniu posta. Zainspirowany przez Truflę, został wykonany z jej przepisu. Nie miałam wprawdzie kurkumy(więc dodałam kilka ziaren kardamonu) i chyba niepotrzebnie obrałam rabarbar. Może gdybym zaniechała nie rozpadłby się aż tak bardzo ?
Wyszedł mało słodki mocno kwaśny, ale przecież mogłam posłodzić ile chciałam więc idealny.

No cóż. Oprócz małych radości w życiu są również małe przykrości. Takie z gatunku telefonu, w sprawie pracy, na który czekałam cały dzień, a który zadzwonił jak byłam w metrze, albo projektu podnoszenia kwalifikacji, z urzędu miasta do którego się nie kwalifikuję, bo się uczę. A chciałam zostać czeladnikiem, a może i mistrzem cukiernikiem (cukiernicą) czy piekarzem. Nic z tego ze studiów tuż przed końcem przecież nie zrezygnuję, ale nad tym piekarzem może warto się zastanowić ?Na obiad była dziś jajecznica (nie mam totalnie siły na coś bardziej wymyślnego, a z powodu filmów ostatnio nie dosypiam****) z bazylią i mozzarellą. Kiedy robiłam zdjęcie Maciek się spytał czy zamierzam podawać przepis na jajecznicę. Z takim trochę przekąsem, a przecież mimo, że to jedno z najprostszych dań ever to każdy ma na nie jakiś swój sposób.
Ostatnio poznałam dziewczynę dla której jajecznica zawierała mąkę.
Ponoć mój wujek oddzielał białka od żółtek i białka smażył dopiero na koniec dodając żółtka, tak żeby one się nie ścięły i były jakby "na miękko"Niektórzy dodają troszkę mleka, żeby była bardziej puszysta
Inni jadają jajecznicę z pomidorami
na kiełbasie
na cebuli
ze szczypiorkiem
albo z serem i bazylią
A jak Wy ?

* 2 jogurty, banan, twarożek, jabłko, bułeczka
** Dla M. twarożek jest przede wszystkim ze szczypiorkiem (odwrotnie niż u mnie). Jest to jedna z niewielu zielonych rzeczy, które jada chętnie i w dużych ilościach. Jeśli w twarożku wyląduje jeszcze rzodkiewka to świetnie, ale można się bez niej doskonale obejść jeżeli szczypiorek jest (ja natomiast mogę się obejść bez, a nawet nie chcieć szczypiorku jak jest rzodkiewka)
***kiedyś się pojawił,nie nasza zasługa. Mama twierdzi, że po tym jak wytrzepałam wycieraczkę na rabatce. No i sobie jest, twardo się trzyma, a my się cieszymy
**** wczoraj był "Świetliki w ogrodzie" dobry film, ale taki troszkę jakby naiwny i bez puenty. Zostawił niedosyt, jakby historia została przerwana w połowie opowieści. Może tak właśnie miał ?

1 komentarz:

asieja pisze...

i twarożek (dodatki właściwie obojętne.. lubię i ze szczypiorkiem i z rzodkiewką i ogórkiem..) i kompot lubię bardzo. smaki wiosny.