jak już wpadłam w ciąg gotująco-piekąco-dyniowy to szukam okazji żeby tylko coś zrobić. Okazaja się znalazła - rodzice szli do znajomych na brydża. Wprawdzie troszkę zaspałam (dosłownie - przyłożyłam głowe do poduszki przeciez tylko na minutkę...)rodzice wyszli jak zabierałam się za to ciasto, ale kto by się tam takimi drobiazgami przejmował? ciasto wyszło pysznościowe, choć uczciwie muszę przyznać, że jedząc zdejmowałam dynię, bo wyszła zupełnie nijaka - bezsmakowa. Ciasto było z tego przepisu, choć użyłam mniej cukru i dodałam przypraw: trochę papryki, cynamon, goździki, gałkę i imbir - tak żeby pasowały do dyni.
przed upieczeniem - kwiatek wyszedł mi samoczynnie jak układałam pierwsze kawałki - pozostało go tylko wypełnić, bo moim nieskromnym zdaniem wygląda bardzo dekoracyjnie
po upieczeniu - nawet rękawicę mam w klimacie ^^
ponieważ, dynia wyszła mocno mdła, postanowiłam coś z nią zrobić coby bardziej się nadawała do ciast. Podsmażyłam na cukrze imbir, dodałam cukru (^^) i zalałam wodą czyniąc tym samym cukrowo-imbirowy syrop, którym to, gorącym, zalałam dynię, zakręciłam słoik i będzie się toto moczyło ze sobą do piątku, na kiedy zaplanowalam podejście do ciasta czekoladowego z dynią numer 2.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz